Legenda:
- błędy ortograficzne,
- błędy interpunkcyjne,
- pozostałe błędy,
- niedoskonałości stylistyczne (wskazówki).
Komentarz w nawiasie. Przekreślenie oznacza sugestię usunięcia fragmentu, a po prostu pokolorowany tekst — albo dodanie fragmentu, albo jego przepisanie.
[…] rozpraszane co chwilę podmuchami […]
[…] pięknym, granatowym garniturze, szczerzył zęby […]
[…] Sental opuścił głowę, tracąc z twarzy uśmiech, aczkolwiek po paru sekundach ciszy ponownie spojrzał mi w oczy, tym razem z normalnie niespotykaną u niego powagą. […]
[…] — Kto wie, co przyniesie przyszłość, co nie? — zapytał Sental. […]
[…] — Prędzej czy później ten cały okres nauki w Akademii stanie się mglistym wspomnieniem […]
[…] Sental nic nie powiedział, nawet nie przytaknął. […]
[…] Szczególnie że właśnie postanowiłam palnąć […]
[…] przejęłam na prędce wątek, żeby nie słuchać nadciągającego dramaturgicznego popisu Sentala […]
[…] Wkrótce do stukotu moich obcasów o kamienne stopnie dołączyły odgłosy chodu dwojga moich przyjaciół. […]
[…] refleksji na temat swojej przyszłości swojej i swoich przyjaciół. […]
[…] realizowaliśmy projekty grupowe i przede wszystkim — budowaliśmy więzi. […]
[…] Tam Tamtego dnia pogrążyliśmy się […]
[…] roześmianych przyjaciół. […]
[…] Nigdy nie wiedziałaś, czy Sental po prostu gra głupa, czy rzeczywiście coś mu umyka. […]
[…] Sama zakryłam twarz rękoma i potrząsając głową, głośno westchnęłam, albo może nawet warknęłam […]
[…] Errbela, który po prostu ulokował spojrzenie pod stolikiem […]
[…] — Sen… — mruknęłam. — Wiesz, jak sprawa stoi. […]
[…] — Na pewno nie będzie to jednak takie proste ani takie częste jak za studiów — dodał Errbel. […]
[…] — Już o tym rozmawiałem z Arta'yn już o tym rozmawialiśmy i… […]
Brakuje znacznika; co prawda, niżej jest przedstawione, kto to powiedział, ale żeby nie forsować czytelnika, sugeruję jakiś znacznik dodać. Obecna forma ze względu na męskoosobową końcówkę fleksyjną w czasowniku wskazywać może tak Errbela, jak i Sentala. Kontekst może nie wystarczyć do prawidłowej interpretacji.
[…] — Na wszystko przychodzi koniec. — Mój chłopak znów zrobił minę, jakby miał zaraz się rozpłakać. […] Znów po sobie spojrzeli. […]
Powyższe fragmenty następują zbyt blisko siebie, jeśli chodzi o powtórzenie wyrazu znów. Sugeruję w pierwszym przypadku zmienić na ponownie, a w drugim na znowu, ponieważ wyraz skrócony nie powinien występować w miejscu akcentowanym zdania. Tutaj małe zastrzeżenie: w kwestii dialogowej tego typu kwiatki są jak najbardziej akceptowalne, ponieważ nie możemy oczekiwać, że każdy z bohaterów posługuje się doskonałym rozeznaniem czy chociażby chęcią, by pod silną presją czasu itp. korzystać z jakiejś wypolerowanej polszczyzny.
[…] W końcu jednak otwarłam oczy. […]
Tutaj doczepić muszę się do pewnego dysonansu między tym fragmentem a poprzedzającą częścią opisu. Zdanie to nie wskazuje żadnego wysiłku ze strony narratora, co wydaje mi się dosyć dziwne, jeśli wezmę pod uwagę pełen napięcia opis poprzedzający. Przeredagowałbym ten fragment w taki sposób, by wskazać, iż otwarcie tych oczu nie było kwestią ewentualności, a niełatwej walki psychofizycznej z samym sobą.
[…] co chwilę przeszywając nasze ciała makabrycznym drżeniem. […]
Nie jestem pewien, co do słowa makabrycznym. Wydaje mi się, że chodzi o to, iż drżenie ciała w tamtych okolicznościach powodowało napływ odczuć charakteryzowanych jako makabryczne. Nie jestem pewien, jak bym to zmienił, ale na pewno na twoim miejscu bym się nad tym nieco dłużej zastanowił. W każdym razie, nawet jeśli to zostawisz, będzie OK. Właściwie można by to podciągnąć pod fakt, że narratorka, opisując tamte wrażenia, tak jak typowy człowiek w niezwykle stresującej sytuacji, korzystała ze skrótów myślowych.
[…] Po nieboskłonie poruszały się myśliwce toczące podniebny bój […]
[…] piloci mieli za mało czasu, by się katapultować […]
[…] Rettsy i Errbel wraz z pozostałymi klientami wycofali się za ladę, której drzwiczki zostały otwarte przez ekspedientkę. […]
[…] — Chodź… cho-chodźcie tutaj — zawołała do nas ekspedientka. […]
[…] powodował mną tylko jeden wszechogarniający szok […]
[…] W momencie, gdy znalazłam się krok przed drzwiami, jednocześnie poczułam trzeszczenie […]
[…] między którymi zgromadziły się już liczne łzy. Ujrzałam zamglony nimi jeden z najbardziej traumatycznych widoków w moim życiu. […]
[…] Przez łzy chciałam się do niego uśmiechnąć, ale siła bólu i szoku, potężniejsza od mojej siły woli […]
[…] Ciszę przeszyły krzyki nas wszystkich. Sental odwrócił spojrzenie w kierunku okna i chyba… się pomodlił. […]
[…] Tamtego dnia, gdy tamten mechaniczny pająk zmroził nas wszystkich, namierzając nas intensywnymi czerwonymi wiązkami laserowymi, czekaliśmy dobrą godzinę, aż w końcu dotarł do nas jeden z plutonów w bladozielonych mundurach Riber Strumy; wtedy lasery się wyłączyły, a trzydziestu żołnierzy skierowało na nas lufy karabinów, gotowi, by po prostu nas zastrzelić […]
[…] Ją też wyprowadzono […]
[…] niedokształceni i tacy, którzy z różnych powodów ani nie przeszkadzali okupantowi, ani nie byli mu szczególnie przydatni, otrzymali […]
[…] dzieleniuu się żywnością […]
[…] Był to Sental. Przyłożył palec do ust i wyszeptał […]
[…] — Chodź. — Sental pomógł mi wstać i podprowadził do głównej izby. — Wyciągnij broń. Nie wiemy, co nas czeka. […]
[…] Wyszliśmy ledwo przytomni, ledwo pamiętający, jak to jest być człowiekiem, na zewnątrz. […]
[…] Wszyscy, idąc za żołnierzami, skierowali się na rynek. […]
[…] — Harran Sental, również dyplomata. […]
[…] Odpowiedziałam Sentalowi uśmiechem wyrażającym, o dziwo, aprobatę, po czym przytuliłam się do niego […]
[…] Doświadczony polityk oddalonego od nas mocarstwa. Wszyscy członkowie Komitetu Głównego byli reprezentantami mocarstw. […]
Tutaj zastanowiłbym się nad synonimami do mocarstwo.
[…] Oczom wszystkich ukazał się obraz nie do końca powszechnie uosabiany z wysokim stopniem (albo rangą) dowódcą wojskowym. […]
[…] Gdy głodujesz albo cierpisz, nie interesuje cię to, jak ktoś na ciebie spojrzy, kiedy poprosisz tę osobę o pomoc. […]
[…] — Wszystko w porządku? — zapytał Sental. — Spinasz się strasznie. […]
[…] ustawił się tak, by kadr całkowicie go obejmował.odsunięcia się i umożliwienie oficerowi zmieszczenie się w kadrze. […]
[…] Poczułam, jak siła większa od mojej mnie odwraca. […]
[…] Tym razem w jego głosie słychać było, zamiast apodyktyzmu, zaniepokojenie — może nawet zwątpienie. […]
[…] — Przykro mi, panie pułkowniku — odpowiedział Przewodniczący. […]
[…] — Tra-yar! Tra-yar! Tra-yar! — skandowali ludzie, ale nie ja ani Sental. Oboje byliśmy bardzo podejrzliwymi osobami i woleliśmy lepiej poznać ludzi, z którymi mieliśmy mieć dużo do czynienia.. — Na przywódcę! Na przywódcę! Na przywódcę! […]
[…] choć nikt nie wątpił w zdolności strategiczne Trayara, to jeśli spojrzeć na to, co powiedział, być może było to nastawienie nieco zbyt… przedwczesne? Zbyt wielkoskalowe? […]
[…] Mam jednak pewne… fundamentalne pytanie. […]
[…] mamy intelekt, strategię i pasję, by wykorzystać to, co mamy do dyspozycji, by odzyskać utracone i zdobyć jeszcze więcej. […]
[…] To była opcja, której szukaliśmy przed zakończeniem nauki w szkole, żeby uniknąć za wszelką cenę rozdzielenia nas dwojga […]
[…] — Nie umiem w tej chwili podjąć tej decyzji, Beckelu… Muszę porozmawiać z Sentalem. […]